Wiosna bawi się z nami w chowanego. Od jakiegoś czasu pojawia się i znika, a widząc dzisiejszą pogodę, można stwierdzić, że schowała się na dłużej. Brrr. Słońce, które w ostatnim czasie doładowywało nas energią i wspomagało produkcje hormonów szczęścia zniknęło, więc musiałyśmy je czymś zastąpić. A wiadomo nie od dziś, że jeśli chodzi o 'wspomagaczy szczęścia', czekolada plasuje się w ścisłej czołówce. Naszą czekoladową terapią jest więc brownie, według przepisu Nigelli Lawson- przepis pochodzi z książki "Jak być domową boginią". A samo ciasto to istny raj dla wielbicieli czekolady i idealny dodatek do popołudniowej kawy w taki mroźny dzień jak dziś ;)
Do przygotowania:
- 375g miękkiego masła
- 375g bardzo dobrej gorzkiej czekolady
- 6 dużych jajek
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego bądź cukru waniliowego
- 450g cukru (my użyłyśmy cukru MUSCOVADO)
- 225g mąki
- 1 łyżeczka soli
- 300g posiekanych orzechów włoskich (można użyć innych orzechów lub dowolnego chrupiącego dodatku)
Przygotowanie:
Rozgrzać piekarnik do 180 stopni.
Formę do pieczenia (33cm x 23cm) wyłożyć papierem.
Masło roztopić z czekoladą na małym ogniu. W misce utrzeć jajka z cukrem i wanilią, a mąkę z solą przesiać do oddzielnej miski . Zaczekać aż masa czekoladowa wystygnie i połączyć ją z masą jajeczną, mąką i wcześniej posiekanymi orzechami. Wymieszać masę do uzyskania gładkiej konsystencji.
Piec około 25 minut. Ciasto w środku ma być mokre i kleiste, a z zewnątrz suche i jasnobrązowe. Nie obawiajmy się mokrego patyczka, gdyż brownie nie może zanadto wyschnąć i zawsze będzie on oblepiony ciastem. NIE WOLNO PRZEDŁUŻAĆ CZASU PIECZENIA, ponieważ dopieka się ono jeszcze po wyjęciu z piekarnika.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz