wtorek, 30 kwietnia 2013

Czeskie kakaowe ule z mleczkiem skondensowanym


Ostatnio szczęśliwym trafem, jedna z nas stała się posiadaczką foremek 'uli', jak to zwykle bywa, przez przypadek. Słodkie ule są czeskim przysmakiem, i tam i foremki i one same są dostępne praktycznie wszędzie, u nas jednak nie są tak powszechne- można dostać je w niektórych cukierniach ale to rzadkość. Okazało się, że foremki można dostać w malutkim sklepiku, jednym z tych ' z wszystkim'.

My znałyśmy słodkie ule w klasycznej wersji, białe z adwokatowym nadzieniem, mamy to szczęście, że mieszkamy na Śląsku, a tutaj blisko czeskiej granicy można kupić ule w polskich cukierniach. 
Mamy nadzieję, że niebawem będziemy mieć okazję do skosztowania oryginalnej wersji w czeskiej Pradze, a jeśli to wyjdzie, z pewnością pochwalimy się na blogu :))

 Ule mogą występować w dwóch wersjach - jasnej i ciemnej - z dodatkiem kakao. Do każdej z nich można dodatkowo dodać mielone migdały, orzechy, wiórki kokosowe, miód lub jakiś alkohol. Można też pokruszone biszkopty zastąpić ciasteczkami maślanymi.
 Jeśli chodzi o nadzienia, do wyboru jest na prawdę wiele opcji- krem adwokatowo-maślany, lub z dodatkiem innego ulubionego likieru, rumy lub nawet spirytusu, owoce w formie musu, nadzienie czekoladowe, kokosowe, lub tak jak u nas, z mleczka skondensowanego.

Mleczko to znajduje się zdecydowanie w naszym słodyczowym TOP 3, zresztą nie tylko w naszym- podczas napełniania naszych uli słodkim nadzieniem prosto z tubki ( z której co jakiś czas mleczko znikało, ale nie w ulu tylko w czyjejś buzi ), mama jednej z nas, która była z nami w kuchni wspominała jakim rarytasem było to mleczko w latach PRL-u, kiedy to delikatnie mówiąc, asortyment słodyczy był ubogi. Opowiadała jakim rytuałem było konsumowanie mleczka,  i jak do perfekcji miała opanowaną technikę jego wyciskania- rozcinała tubkę i niejednokrotnie raniąc sobie język, wylizywała wszyściutko do ostatniej kropli :))
Mamy szczęście, że żyjemy w czasach kiedy możemy cieszyć się tak szerokim wyborem słodkości- trzeba się tym cieszyć i korzystać!



Do przygotowania:



Ciasto:

  • 200g biszkoptów
  • 2 kopiaste łyżki kakao
  • 120g cukru pudru 
  • 80g masła
  • 2 łyżki mleka
+ jako nadzienie można użyć ulubionego likieru, mleczka skondensowanego, orzechów, dżemu lub owoców pokrojonych w małą kosteczkę lub podsmażonych do konsystencji "musu"


Przygotowanie:

Biszkopty zmielić (my kruszyłyśmy je palcami), dodać kakao, cukier, masło i mleko. Wszystko razem połączyć i dobrze wyrobić.

Foremki "ule" wypełnić ciastem (troszkę mniejsza kulka niż orzech włoski), dobrze docisnąć do brzegów palcem wskazującym robiąc przy tym dołek, jak najgłebszy, jednak należy uważać żeby się nie przebić do dna. W dołku umieścić ulubione nadzienie i zatkać dziurkę spłaszczonym kawałkiem ciasta uformowanym w krążek o średnicy foremki, tak jak my lub wykorzystać klasyczne wersję- można wykroić małe kółeczka z wafli i zatkać dno ula lub tak jak w oryginalnej czeskiej wersji, przykleić do podstawy biszkopt- pozwala to na maksymalne wypełnienie ula nadzieniem.

Odłożyć wypełnione foremki w chłodne miejsce do stężenia na około 10min. Ostrożnie wyjąć ule z foremki. Od razu są gotowe do zjedzenia! PYCHAAAAAAA!
Przyznajemy się, że dla podbicia smaku nadzienia, polałyśmy je jeszcze mleczkiem z góry- to samo można zrobić z każdym innym nadzieniem :)




Smacznego!

wtorek, 23 kwietnia 2013

Zrób to sam!- cukier waniliowy



Dzisiaj podajemy przepis na domowy cukier waniliowy.... jeśli można to nazwać przepisem :) Jest on tak prosty, że żaden przepis nie jest potrzebny, wystarczy zwykły biały cukier lub cukier trzcinowy, laska wanilii i oczywiście słoiczek do przechowywania- przygotowanie trwa kilka minut, a smak jest o wiele bogatszy od kupnego cukru, nawet tego z 'prawdziwą wanilią'. 
Krem wzbogacony tym właśnie cukrem, kruche ciasteczka obtoczone w cukrowej waniliowej posypce, dodanie go do waniliowych cupcake's- możliwości wykorzystania są naprawdę niezliczone.


Do przygotowania:



  • laska wanilii
  • 200g cukru
Jeśli chcecie przygotować go więcej, należy podwoić proporcje.


Przygotowanie:

Rozkroić laskę wanilii, wydostać miąższ i wymieszać z wcześniej przesypanym do słoika cukrem. Zamknąć razem z resztą laski wanilii.

Gotowe! 

Teraz wystarczy pomyśleć, w czym sprawdzić jego smak ;)





czwartek, 18 kwietnia 2013

Pączki z serka homogenizowanego




Stwierdziłyśmy, że na blogu już zbyt długo nie pojawiało się coś związanego z pączkami czy donatami, a w końcu sama nazwa naszego bloga- cookies, DOUGHNUTS & cakes, do czegoś zobowiązuje. Tak, wiemy, że wiosenna pogoda i powolne wracanie do formy po dłuuuugim zimowym lenistwie powinna wykluczyć takie przekąski jak pączki, ale te dzisiejsze są o wiele lżejsze niż tradycyjne. Bez drożdży, za to z serkiem homogenizowanym- u nas waniliowe Danio, z kawałkami czekolady, ale jeśli chcesz zrobić wersję light, użyj serka homogenizowanego odtłuszczonego, który występuje w wielu smakach. Jeśli chodzi o polewę- u nas to Milka łaciata, lecz równie dobrze można ją zastąpić czekoladą gorzką, cukrem pudrem, lub całkowicie ją sobie  odpuścić :) 
Poza tym, pączusie są naprawdę malutkie- są jak dziurka w donacie :)- więc zjedzenie dwóch czy trzech, z pewnością nam nie zaszkodzi, a pozwoli poznać ciekawy smak- pączki nie mają konsystencji tych tradycyjnych, jest bardziej zwarta i gęsta, trochę 'gumiasta', w dobrym znaczeniu tego słowa. Serek nadaje im pyszny waniliowy smak, a polane czekoladą ukazują nam już 100% swojego potencjału ;)


Trudnym zadaniem jest uformowanie w tak płynnego ciasta kulek, może istnieją jakieś triki cukierników-wyjadaczy, lecz niestety jeszcze ich nie znamy. JESZCZE  ;). Miałyśmy więc sporo zabawy ze smażeniem pączków, które tworzyły niesamowite kształty- większość przypominała najróżniejsze zwierzęta, a każdy był inny. No cóż, nie wszystko wychodzi idealnie za pierwszym razem ;)


Do przygotowania:


  • 300 g serka homogenizowanego waniliowego
  • 3 jajka
  • 1,5 szklanki mąki pszennej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • olej do głębokiego smażenia
+ czekolada rozpuszczona w kąpieli wodnej na polewę

Przygotowanie:

Serek wymieszać z jajkami (można roztrzepać rózgą kuchenną lub mikserem). Dodać przesianą mąkę pszenną, proszek do pieczenia i sól. Dokładnie wymieszać.

W szerokim i płaskim garnku rozgrzać olej. Niewielką łyżką nakładać porcje ciasta na rozgrzany olej, najlepiej pomagać sobie drugą łyżką, tak aby powstało coś na kształt kulek. Smażyć do złotego koloru. W międzyczasie roztopić w kąpieli wodnej czekoladę, odstawić do przestygnięcia.
Usmażone pączki odkładać na bibułkę do odsączenia i polać roztopioną czekoladą.






Smacznego!

piątek, 12 kwietnia 2013

Tort z białą truflą




Jak pewnie słyszeliście, 12 kwietnia jest obchodzony jako Światowy Dzień Czekolady. Postanowiłyśmy dodać z tej okazji coś wpisującego się w to niezwykłe święto i zaczęłyśmy się zastanawiać, skąd właściwie wzięła się czekolada i komu powinniśmy dziękować za jej stworzenie?

Zaczęło się 2500 lat temu w Meksyku. Jako pierwsi smak czekolady poznali Indianie. Starożytne plemiona Olmeków, prowadząc częściowo koczowniczy tryb życia, natrafili na nasiona kakaowca. To oni odkryli ich wspaniały aromat. Zaraz po Olmekach byli Majowie, którzy wpadli na pomysł prażenia i mielenia nasion, a następnie przygotowywania z nich napoju. Taka czekolada przeznaczona była tylko dla osób najbogatszych - serwowana jako rarytas na uroczystościach takich jak pogrzeby czy śluby. Aztekowie uważali, że jest to nektar bogów. Popularność nasion kakaowca wciąż rosła. W pewnym momencie ziarna stały się środkiem płatniczym - można było nimi zapłacić za towary i usługi. Wyobrażacie sobie co by było, gdyby tak pozostało? Chętnie zajęłybyśmy się handlem i przyjmowały zapłaty w formie słodkich tabliczek ;)

Do Europy czekoladę przywiózł najprawdopodobniej w XVI wieku Hernan Cortez, który w 1519-1524 r. podbił terytorium Azteków, wykradając im ziarna kakaowca. Słodka czekolada najpierw pojawiła się w Hiszpanii, a następnie w Holandii. W XVII wieku Holendrzy przenieśli sadzonki kakaowca do Afryki. Niedługo potem czekolada trafiła na wszystkie europejskie salony.

Często mówimy, że jedząc czekoladę 'grzeszymy'. Kiedyś było tak naprawdę. W XVII wieku władze kościelne w Hiszpanii postanowiły zabronić picia czekolady. Grożąc ekskomuniką, sam biskup wywiesił kartkę z kategorycznym zakazem spożywania tego pobudzającego napoju podczas mszy. Biskup został jednak bardzo szybko otruty, a zakaz zniesiony. 

A kiedy czekolada trafiła do naszego kraju? Dopiero w XVIII wieku sprowadzona przez Augusta II Mocnego. Na początku XIX wieku Polacy mogli spróbować pitnej czekolady wyprodukowanej przez Ernesta Karola Wedla- czekoladami tej firmy możemy się cieszyć do dziś.
Wystarczy tej historii, przejdźmy do przyjemności- jak wiecie, uznajemy wyższość czekolady białej nad wszystkimi innymi, więc to właśnie ona jest bohaterką dzisiejszego święta

Do przygotowania: 



Ciasto:
  • 2 jajka
  • 4 łyżki cukru
  • 5 1/2 łyżki mąki pszennej
  • 50 g stopionej białej czekolady

Masa truflowa:

  • 300 ml śmietanki kremówki
  • 350 g połamanej na cząstki białej czekolady
  • 250 g twarożku o gładkiej konsystencji

Przygotowanie:


Piekarnik rozgrzać do 180 stopni.

Posmarować cienko tłuszczem tortownicę o średnicy 20 cm i wysypać ją mąką.
W misce ubijać jajka z cukrem przez ok. 10 minut, lub do chwili, gdy masa stanie się puszysta, a po wyjęciu miksera przez kilka sekund pozostaje wgłębienie. W międzyczasie stopić czekoladę w kąpieli wodnej.
Przesiać mąkę i delikatnie wmieszać do masy metalową łyżką.
Dodać stopioną czekoladę i wymieszać.
Wlać ciasto do tortownicy i piec w piekarniku rozgrzanym do temp. 180 stop. przez 25 minut, albo do chwili, gdy ciasto będzie się uginać przy dotykaniu.
Zostawić w formie na kilka minut do ostygnięcia i przełożyć na metalową kratkę. Ostudzone ciasto przełożyć z powrotem do tortownicy.

Przygotowanie masy truflowej:

Śmietankę przelać do rondelka, wymieszać z wanilią.
Zagotować ciągle mieszając, aby nie przywarła do dna naczynia.
Zdjąć z ognia, dodać kawałki czekolady i mieszać, aż czekolada całkowicie się rozpuści.
Całkowicie wystudzić, wtedy dodać twarożek i dokładnie wymieszać.
Wylać masę na ciasto i wstawić na 3-4 godziny do lodówki.
Przełożyć na talerz, dowolnie udekorować.





Smacznego!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Kulinarnie Kulturalnie- "Czekolada"

Kulinarnie Kulturalnie - miejsce mieszanki filmowo-literacko-artystyczno-gastronomicznej, czyli dzieła różnych dziedzin sztuki, które nawiązują do tematu jedzenia i uważamy je za godne uwagi. Same nie wiemy do końca, co się tutaj pojawi, co wynurzy się z głębin pamięci, a co nas jeszcze urzeknie w przyszłości, także prosimy rubrykę KK bacznie obserwować ;) Na pierwszy ogień, jeden z naszych ulubionych filmów "Czekolada", na podstawie powieści Joanne Harris o takim samym tytule.




Najpierw oglądałyśmy film. Cudny, klimatyczny, aż mdlący od smaku i zapachu czekolady. Piękna Juliette Binoche jako Vianne i przystojny Johnny Deep jako tajemniczy Roux - zresztą to on był powodem, dla którego zdecydowałyśmy się ten film obejrzeć, jako prawdziwe Deep-o-manki- wszystko piękne i idealnie dopracowane.  


eeh.... Johnny <3 



Fabuła sama w sobie nie jest skomplikowana, przewrotna czy trzymająca w napięciu, historia utrzymuje się w spokojnym nastroju, a życie toczy się powoli, bez zbędnego pośpiechu.
Do małej mieściny na francuskiej prowincji, gdzie czas się zatrzymał, przyjeżdża tajemnicza młoda i piękna kobieta z córeczką. 
Mieszkańcy Lansquenet ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnię na rynku, by urządzić tam sklep z czekoladą. 
W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje zaglądającym do niej ciekawskim gatunek słodyczy, który każdy z nich lubi najbardziej, jak gdyby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Czyżby ta dziwna kobieta była czarownicą? Dla wielu mieszkańców miasteczka przyjazd Vianne jest prawdziwym darem losu, ale są i tacy, którzy zrobią wszystko, by opuściła Lansquenet. Zbliża się Wielkanoc i Vianne zamierza urządzić dla dzieci "festiwal czekolady", lecz jej wrogowie za wszelką cenę chcą jej w tym przeszkodzić... Jaki jest koniec, musicie dowiedzieć się sami ;)





Niedługo po filmie, przyszedł czas na książkę- "wpadła przypadkiem w moje ręce podczas odkurzania domowej biblioteczki- nawet się nie spodziewałam, że posiadam takie skarby. Uwielbiam czytać o jedzeniu. Dokładnie opisane smaki i zapachy potrafią być niewyobrażalnie silnym bodźcem dla wyobraźni- co prawda, jeśli film oglądało się wcześniej niż czytało książkę, nie sposób uwolnić się od wizerunków bohaterów kreowanych przez Binoche i Deep'a, a opisy cukierenki i uliczek miasta będą materializowały w głowie sceny z filmu, lecz nie wiem, czy jest to minus ;) " - mówi H.
W "Czekoladzie" wątek magiczno-romansowy, choć miły, nie wzrusza aż tak bardzo, jak te aromatyczne wręcz opisy czekoladowych cudów...
Uwaga! Czytając tę książkę, warto mieć pod ręką filiżankę parującej czekolady... albo kilka belgijskich pralinek. Do smaku. :-)




czwartek, 4 kwietnia 2013

Drożdżowe Cynamonowe Ślimaki



Wiemy, że z każdej strony jesteśmy bombardowani hasłami dotyczącymi przedłużającej się w nieskończoność zimy, a żarcik sytuacyjny, jaką to "ładną zimę mamy tej wiosny" staje się już niestrawialny, jednak trudno jest uciec od tego tematu. Coś w tym jest, że czeka się na wiosnę jak na 'nowy początek', odkładając wciąż niezałatwione sprawy i nowe przedsięwzięcia na potem... jak się zrobi cieplej ;) Tak jakby minusowa temperatura i śnieg były idealnym usprawiedliwieniem dla naszego lenistwa, obżarstwa, braku motywacji do działania i chronicznego zmęczenia. Tylko jak tu poczuć przypływ jakiejkolwiek energii i chęci, kiedy od rana do wieczora myślimy tylko o tym jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domku, a poranne wstanie z łóżka staje się najtrudniejszym zadaniem w ciągu dnia? Chyba nie ma na to sposobu i nie pozostaje  nic innego niż przeczekać, przezimować jeszcze trochę i nie narzekać, bo umówmy się- tak czy siak wiosna i lato muszą kiedyś nadejść, są w końcu samym pewnikiem jak przesuwające się wskazówki zegara czy pojawiające się siwe włosy.

Nasza rada na kwietniową depresje- zamiast skupiać się na minusach, spraw żeby pojawiło się więcej plusów, na przykład poprzez umilenie sobie tego czasu ciepłymi, pachnącymi cynamonem, masłem i orzechami drożdżówkami ze słodką serową polewą... :) (powszechnie znane jako Cinnamon Rolls)



Do przygotowania:



Ciasto drożdżowe:
  • 3 szklanki mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 5 łyżek cukru
  • 3/4 szklanki ciepłego mleka
  • 1 jajko
  • 30 gr świeżych drożdży lub paczuszka (7g) drożdży instant
  • 70 gr roztopionego masła

Nadzienie:
  • 5 łyżek cynamonu
  • 75g miękkiego masła
  • 1/2 szklanki brązowego cukru
+ do nadzienia można dodać 1/2 szklanki ulubionych posiekanych orzechów ( u nas włoskie), owoców lub tego na co akurat przyjdzie nam ochota ;)

Polewa serowa:
  • 1 serek a'la PHILADELPHIA lub mascarpone (250 g)
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 2 łyżki esencji waniliowej lub cukru waniliowego

Przygotowanie:

Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru. Dodać do masy pół szklanki ciepłego mleka i odstawić w ciepłe miejsce,aby podrosły (na ok.15 min.). Następnie w dużej misce wymieszać suche składniki. Dolać do tego drożdże i resztę mleka, roztopione masło oraz wbić jajko. Jeżeli używamy drożdży instant, nie trzeba przygotowywać rozczynu, tylko od razu dodać je do suchych składników, a następnie postępować tak jak w przypadku drożdży świeżych. Zagniatać przez ok. 10-15 minut. aż ciasto zacznie odklejać się od ręki. Odstawić na ok. godzinę w ciepłe miejsce.


W międzyczasie przygotować farsz:  rozetrzeć miękkie masło, pokrojone orzechy z cukrem i cynamonem.

Następnie wyjąć ciasto na posypaną mąką stolnicę. Rozwałkować je na kwadrat o bokach ok. 30 cm. Ciasto posmarować dokładnie i równomiernie masą - farszem cynamonowym. Zwinąć w roladę i pokroić na grube (ok. 2 cm) plastry i ułożyć na blaszce wyłożonej papierem w odstępach ok. 3 cm – ciasto jeszcze urośnie!



Odstawić blaszkę z bułeczkami na ok. godzinę do wyrośnięcia. Przed włożeniem do pieca posmarować cieniutko mlekiem, żeby ładnie się zrumieniły.
Piec w temp. 180 stopni przez ok. 35 minut.
Gorące cinnamon rolls polać pyszną serową polewą- najsmaczniejsze na ciepło ! ;)




Smacznego!

środa, 3 kwietnia 2013

Zrób to sam!- Mleko migdałowe

O zdrowych zastępnikach białej mąki już było. I o tych dla osób 'zmuszonych' do szukania alternatywy, z powodu nietolerancji glutenu. A co z uczulającym krowim( lub po prostu zwierzęcym) mlekiem? Z jakiegoś powodu, coraz więcej osób cierpi na alergie pokarmowe, w tym nietolerancję laktozy (cukru obecnego w mleku i innych produktach nabiałowych). Pierwotna nietolerancja laktozy typu dorosłych wymaga rezygnacji z mleka słodkiego i jego przetworów. Dobrze tolerowane jest mleko fermentowane w postaci kefirów lub jogurtów. Laktoza jest często wykorzystywana w produkcji innych produktów spożywczych. Osoby z nietolerancją laktozy powinny zdawać sobie sprawę z istnienia produktów zawierających nawet znikome ilości laktozy. Mogą to być: wyroby piekarskie, płatki śniadaniowe, margaryna, sosy, półprodukty w proszku.

Krótko mówiąc- na każdym kroku czai się wróg ;)

Jak sobie radzić i umilić życie alergika, lub jeśli nie jesteśmy uczuleni, urozmaicić menu o zdrowe produkty?

Urządzić sobie w domu małe laboratorium/niekonwencjonalną mleczarnie mleka roślinnego i trochę poeksperymentować!

Do domowej produkcji mleka roślinnego można wykorzystać m.in,:



  • orzechy włoskie
  • orzechy nerkowca
  • orzechy laskowe
  • migdały
  • kasztany
  • nasiona amarantusa
  • ziarna soi
  • ryż
  • komosa ryżowa (quinoa)
  • kokos
  • owies, orkisz
  • nasiona słonecznika, dyni lub sezamu

W sklepach ekologicznych znajdziemy wszystkie te mleka, aczkolwiek wiadomo, że co domowe to domowe ;)
Smak mleka można wzbogacać wedle uznania, np poprzez dorzucenie owoców, ekstraktu waniliowego, ciemnego kakaa czy płatków zbożowych- w ten sposób powstaną pyszne, mleczne napoje.

Przyznajemy, że to mleko migdałowe, które dzisiaj przygotowałyśmy, jest naszym debiutem w tej kwestii, ale wyszło całkiem dobrze ;) Z pewnością działalność naszego małego 'laboratorium' się nie zakończy.


Do przygotowania:

  • szklanka migdałów
  • łyżka lub dwie miodu, syropu klonowego bądź innego ulubionego syropu
+ słoik lub inne szklane naczynie
+ filtr do kawy lub sitko wyłożone gazą

 Przygotowanie:



Migdały zalewamy wodą i zostawiamy na około 8 godzin.



Po upływie określonego czasu odlewamy wodę, a migdały dokładnie płuczemy pod bieżącą wodą. Następnie zalewamy je ponownie niepełnymi czterema szklankami przegotowanej wody i miksujemy. Na koniec dodajemy łyżeczkę syropu lub miodu i mieszamy.




Do odciskania mleka użyłyśmy filtra do kawy i umieściłyśmy go bezpośrednio na słoiku, można też użyć sitko wyłożone gazą. W drugim przypadku wypełnić sitko migdałami i mlekiem, które z nich powstało. Gazę złapać dokładnie za wszystkie brzegi i wycisnąć miąższ migdałów najdokładniej jak to możliwe.



Gotowe mleko można przechowywać w lodówce 3-4 dni!


Na zdrowie!