środa, 22 maja 2013

Kulinarnie Kulturalnie- "Pod słońcem Toskanii"

Dzisiaj o Italii, może dlatego, że właśnie wróciłam z Sycylii i jeszcze nie ochłonęłam po tej eksplozji smaków i aromatów- owoców morza i ryb, pasty z kremem pistacjowym, canolli w różnych wersjach, lodach cassate... eh. Chociaż Toskania od Sycylii jest daleko, a smaki również znacząco się różnią, tak samo warto ją poznać- w końcu z jakiegoś powodu miliony ludzi z całego świata zostawiają tam swoje serca. Chociaż uwielbiam ten klimat, pozostanę wierna Sycylii, pewnie właśnie dlatego, że tam nie ma tych milionów turystów, za to jest jeszcze milion tajemniczych, nieodkrytych miejsc :))




 Książka "Pod słońcem Toskanii" to opowieść życia autorki, Frances Mayes, która po przykrych osobistych przejściach zaczyna wszystko od nowa: kupuje stary dom na toskańskiej wsi, z wielką miłością i dokładnością go odnawia, rozkoszuje się leniwie płynącym życiem włoskiej prowincji, urodą zabytków, smakiem wymyślonych przez siebie potraw - bo jest ona wielkim smakoszem i doskonałą kucharką; dwa rozdziały książki to po prostu zestaw niezwykle oryginalnych przepisów kulinarnych. Kasztany w czerwonym winie, pieczoną paprykę z ricottą i bazylią, smażone kwiaty cukinii, a nawet zwyczajna oliwa, oliwki, sery, które we Włoszech, wiadomo, nie są 'zwyczajne'. Jest to więc swoisty pamiętnik, może bez wciągających zawirowań akcji i skomplikowanej fabuły, ale autorka nie obiecywała powieści sensacyjnej ;)
Jeśli chodzi o film na podstawie książki, to nie jest on jej odzwierciedleniem, został wzbogacony o bardziej rozwinięte wątki- i dobrze, bo trzeba przyznać, że film bez tego byłby po prostu nudny. Film jest 'zamerykanizowany' i opowiada o poszukiwaniu miłości, kiedy książka jest o poszukiwaniu SIEBIE. Bo to jest książka o emocjach, hodowaniu pomidorów, zapachach i smakach włoskiej ziemi i ludziach. Czyli o niczym konkretnym, a jednak po przeczytaniu tej książki serce woła: Ja chcę do Włoch!!!



Dlaczego warto pooglądać lub przeczytać "Pod słońcem Toskanii"? Każdy, kto 'czuje' i kocha klimat Włoch, będzie wiedział. Leniwie płynące życie mieszkańców Italii, CUDOWNE widoki, magia budynków i uliczek, celebracja posiłków, optymizm i wszechobecne słońce w tej historii powodują, że pozostawia ona po sobie sentyment i ciepło. Poza tym, prawdziwa historia autorki jest inspirująca dla wszystkich, którzy chcą zmienić swoje życie i odnaleźć siebie. Frances Mayes jest przykładem na to że marzenia spełniają się, trzeba tylko być zdeterminowanym i dążyć do wyznaczonych sobie celów.

H.









poniedziałek, 6 maja 2013

Cupcake's z bananowym frostingiem.




Maj to jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku. Nie dość, że zaczyna się robić przyjemnie ciepło i kolorowo, a witamina D wreszcie się produkuje dzięki majowemu słońcu, to coraz bardziej czuć, że zbliżają się wakacje. Jakoś tak człowiekowi się robi lekko, potrafi znaleźć w sobie więcej swobody i cieszyć małymi wiosennymi przyjemnościami- jedną z nich są zdecydowanie proste i pyszne babeczki z owocami.

Przepis jest naprawdę prościutki i zawsze wychodzi idealnie, to jeden z tych, które trzeba zapamiętać na całe życie bo jest świetną podstawą do różnych cupcake'ów- można zrobić jakikolwiek inny frosting, korzystać z sezonowych owoców lub zrobić wersję czekoladową- klasyczny, waniliowy cupacake pasuje do wszystkiego :)

My użyłyśmy bananów, bo akurat je miałyśmy pod ręką, ale z pewnością zamienimy je na truskawki lub maliny, gdy tylko się pojawią.

A co do maja, a właściwie weekendu majowego, to dla nas był szczególnie miły w tym roku bo miałyśmy okazję razem poszaleć w kuchni krakowskiego Shake&Bake, gdzie jedna z nas pracuje na stałe i wykazać się nie lada wyobraźnią podczas produkowania słodkości bez użycia piekarnika ( awaria )- powstały cudowne pralinki i trufle, miniserniczki, baby i orzeźwiające szejki- na pewno pojawią się za niedługo również u nas na blogu. A tymczasem zapraszamy do Shake&Bake, dopóki jeszcze są! ;)




Do przygotowania:




Ciasto:

  • 125 g mąki
  • 125 g masła ( w temp. pokojowej )
  • 120 g cukru
  • 2 jajka
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 3 łyżki mleka
  • łyżeczka proszku do pieczenia
Krem:


  • opakowanie serka a'la Philadelfia ( np. Mój Ulubiony )
  • 60 g cukru pudru
  • banan
+   plasterki banana i kakao do dekoracji 


Przygotowanie:

Piekarnik rozgrzać do 200 st.

W misce wymieszać przesianą mąkę i  proszek do pieczenia, w drugiej utrzeć masło z cukrem na gładką masę. Cały czas miksując dodawać po jednym jajku. Wsypać do miski mieszankę mączną i na końcu dodać mleko.
Wypełnić ciastem foremki lub blachę do muffinek do ok. 3/4 wysokości. Piec ok. 20 minut.

W międzyczasie przygotować krem- serek utrzeć z cukrem pudrem i dodać rozgnieciony widelcem banan (można użyć blendera). Jeśli chcemy uzyskać mocniejszy, bananowy smak, bez problemu można dodać więcej owocu. Wymieszany na jednolitą masę krem przykryć folią i odstawić do lodówki do stwardnięcia.

Po wyjęciu babeczek z piekarnika odczekać chwilę aż przestygną, wyjąć z formy i udekorować kremem ( najlepiej za pomocą szprycy), plasterkami banana i oprószyć kakaem.





Smacznego!